Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Bank Spółdzielczy

Region: Z Włodawy dookoła Polski dla chorej Bianki

Janusz Kobyłka z Lubartowa w sobotę, 30 czerwca, wyruszył w rajd dookoła Polski. Wyprawę rozpoczął we Włodawie i w tym mieście ją zakończy. Ma przy tym bardzo szczytny cel. Zbiera pieniądze na leczenie Bianki, u której zdiagnozowano bardzo rzadko spotykaną chorobę o nazwie Klątwa Ondyny.
Region: Z Włodawy dookoła Polski dla chorej Bianki

Pan Janusz ma 59-lat. Natomiast zapewnia, że czuje się, jakby był 40-latkiem. Dlatego postanowił wybrać się na turystyczny podbój kraju.

- Od wielu lat marzyłem o tym, aby wziąć udział w wyprawie rowerowej dookoła Polski. Uznałem, że to jest moje 5 minut. Jeśli teraz nie pojadę, to takiej szansy mogę już nie mieć. Aby nie jechać na próżno, postanowiłem pomóc jakiejś chorej osobie. Znalazłem w internecie Biankę. Historia jej choroby bardzo mnie wzruszyła. Stwierdziłem, że dla niej pojadę charytatywnie – opowiada Janusz Kobyłka.

Wydrukował kilkaset ulotek ze swoim zdjęciem, opisem celu wyprawy oraz historią choroby dziewczynki i numerem konta, na które należy dokonywać wpłat. Spakował podręczny bagaż, usiadł na rower i pojechał...

- Akcję propagowałem już od pewnego czasu, więc zanim wyruszyłem w podróż, na konto dziewczynki wpłynęło około 10 tys. zł. Jadąc dookoła Polski, zwiedzam ciekawe miejsca turystyczne. Przede wszystkim jednak spotykam się z władzami samorządów oraz innych instytucji, opowiadając im o celu wyprawy i zachęcam, aby dokonali wpłaty na leczenie Bianki. Nie narzucam kwoty. Jest to dobrowolny datek, ale każda złotówka się przyda. Spotkałem już wielu życzliwych ludzi, którzy deklarowali, że przekażą pewne kwoty na rzecz dziewczynki – tłumaczy pan Janusz.

Z Lubartowa do Włodawy urządził sobie nieco ponad 80 km prolog. Z Włodawy wyjechał w sobotę, 30 czerwca. Trasą nad Bugiem udał się w kierunku Chełma, a potem Hrubieszowa. Do przejechania ma w sumie 3700 km. Obliczył, że po 45 dniach powinien znów się zameldować we Włodawie. Oznacza to, że każdego dnia, bez względu na deszcz, wiatr czy wysokie temperatury, musi przejechać ponad 80 km. To bardzo dużo, ale nie dla pana Janusza.

- Jadąc rowerem, relaksuję się i odpoczywam psychicznie. Uczestniczyłem w wielu rajdach, choć nie tak długich. Takie wyprawy sprawiają mi ogromną radość, a gdy przy okazji mogę pomóc innym ludziom, to napędza mnie do działania jeszcze bardziej. Nawet, jak są trudniejsze chwile, bolące mięśnie smaruję maścią i jadę dalej – relacjonuje.

Bianka jest podopieczną Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym Słoneczko. Dziewczynka ma dopiero 2 lata, ale już wiele wycierpiała. Gdy ukończyła 4 miesiące, zdiagnozowano u niej bardzo rzadko spotykaną chorobę, tzw. Klątwę Ondyny. Schorzenie to zdarza się raz na 200 tys. urodzeń. Szacuje się, że na całym świecie może żyć z tą chorobą kilkaset osób. Charakteryzuje się ona płytkim oddechem podczas snu. Chorzy nie są w stanie przeżyć bez pomocy specjalistycznej aparatury. Bianka wymaga stałego podłączenia do respiratora, nadzoru rodziców i lekarzy oraz szczególnej czujności w nocy. Aby mogła w przyszłości normalnie funkcjonować, będzie musiała przejść skomplikowaną operację. Ponadto potrzebne są stałe rehabilitacje i opieka lekarska w domu, a to są ogromne wydatki.

- Mam nadzieję, że osoby, które spotykam, okażą wielkie serce i wesprą hojnie tę dziewczynkę. Każda, nawet najmniejsza wpłata to jest motor napędowy dla mojej wyprawy – dodaje Janusz Kobyłka.

Jeżeli ktoś chciałby wesprzeć Biankę w leczeniu, więcej informacji znajdzie na stronie Fundacji Słoneczko lub na profilu facebookowym pana Janusza.


Najczęściej czytane:

Parkun zainaugurowany [SPRAWDŹ]


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama