Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Pow. krasnostawski: Kierowca ryzykował, radiowóz był widoczny

Takie są główne wnioski ekspertyzy biegłego z zakresu techniki samochodowej i ruchu drogowego w sprawie tragicznej śmierci policjantki z krasnostawskiej drogówki. Na tej podstawie śledczy zamierzają jeszcze w tym miesiącu sporządzić akt oskarżenia wobec kierowcy renault, podejrzanego o spowodowanie wypadku.
Pow. krasnostawski: Kierowca ryzykował, radiowóz był widoczny

Ekspertyza została przesłana do Prokuratury Rejonowej w Krasnymstawie w ubiegły poniedziałek. Jak już informowaliśmy, wydanie opinii poprzedził eksperyment procesowy w celu wykonania dodatkowych pomiarów oraz sprawdzenia widoczności pojazdów.

 - Ekspertyza potwierdziła wcześniejsze ustalenia. Jednoznacznie wynika z niej, że do wypadku przyczynił się wyłącznie kierowca, który wyprzedzał inne pojazdy. Biegły wyliczył prędkość, ale tej informacji nie ujawniamy. Radiowóz stał na jezdni prawidłowo i był widoczny z daleka. Z zeznań świadków i oględzin pojazdu wynika, że policyjny samochód miał włączone sygnały świetlne - informuje Jakub Litwińczuk, wiceszef krasnostawskiej prokuratury.

Do wypadku doszło 18 października ubiegłego roku na drodze krajowej między Łopiennikiem Górnym i Fajsławicami. Najpierw doszło do kolizji: w tył opla vivaro, którym kierowała 39-letnia mieszkanka gm. Łopiennik Górny, uderzył kierowca forda, 59-letni mieszkaniec gm. Zamość. Na miejsce zdarzenia przyjechali: st. sierż. Magdalena Dolebska i mł. asp. Tomasz Kowalik. Policjanci sporządzali dokumentację tego zdarzenia, gdy około godz. 11.30 w tył radiowozu uderzyło renault laguna.

Siła uderzenia była tak duża, że policyjne auto obróciło na drodze. Radiowóz znalazł się potem na przeciwległym pasie ruchu, a na koniec otarł jeszcze o opla zafirę, jadącego w kierunku Lublina. Aby wydostać funkcjonariuszy z samochodu, strażacy musieli użyć specjalistycznego sprzętu. Obrażenia 32-letniej funkcjonariuszki okazały się bardzo poważne i nie udało się jej uratować. W wypadku ranny został też 37-letni policjant. Ucierpiał również 59-letni mieszkaniec gminy Zamość, który w chwili zdarzenia stał obok radiowozu.

Wiadomo, że podejrzany o spowodowanie wypadku 31-letni mieszkaniec gminy Fajsławice był trzeźwy. Prokuratura chciała, by Sylwester A. trafił do aresztu, ale nie zgodził się na to sąd. Choć kierowca początkowo przyznał się do winy, nie czuje się odpowiedzialny za tragedię. W rozmowie Gazetą Wyborczą wyjaśniał, że wziął na siebie winę jedynie dlatego, aby uniknąć aresztu tymczasowego.

Kierowca renault tłumaczył, że w dniu wypadku zabrał matkę do szpitala w Zamościu, gdzie miała mieć wykonane badanie kontrolne. Jechał w kierunku Krasnegostawu za dwiema ciężarówkami, które w pewnym momencie zaczął wyprzedzać. Po rozpoczęciu manewru, 20 metrów przed maską swojego samochodu, dostrzegł radiowóz, który stał na środkowym pasie. Relacjonował, że zdążył jedynie dotknąć pedału hamulca. Twierdzi, że policyjne auto nie miało włączonych sygnałów świetlnych, choć w oficjalnych komunikatach pisano co innego. Mężczyzna mówi, że gdy doszło do wypadku, miał na liczniku ok. 90 km/h, a taka prędkość jest w tamtym miejscu dozwolona.

Sylwester A. usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa polegającego na tym, że rażąco i umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Manewr wyprzedzania podjął bez upewnienia się, czy na lewym pasie będzie możliwość bezpiecznego przejazdu. W efekcie doprowadził do wypadku, w którym śmierć poniosła policjantka, a stojący obok radiowozu 59-letni Antoni O. odniósł obrażenia.

- Na podstawie opinii biegłego, w ciągu najbliższych dwóch tygodni zostanie sporządzony akt oskarżenia wobec podejrzanego o spowodowanie wypadku - kwituje prokurator Jakub Litwińczuk.


Teraz czytane:

Czym jest hypermiling?

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama