Podobno nieprawidłowości finansowe wyszły na jaw, gdy pracownica zajmująca się wypłatami przebywała na urlopie. Koleżanka, która ją zastępowała, zorientowała się, że brakuje pieniędzy i zadzwoniła do niej. Tamta odpowiedziała, że wszystko załatwi i ureguluje, gdy wróci do pracy. Szybko okazało się, że chodzi o bardzo dużą kwotę. Pieniądze podbierano przez co najmniej kilka lat. O zaistniałej sytuacji poinformowany został dyrektor Kozioł, a potem władze miasta, pod które podlega ośrodek.
- Po zgłoszeniu przez dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Chełmie możliwych nieprawidłowości, do których miało dojść za sprawą jednego z pracowników ośrodka, do MOPR zostanie skierowana dodatkowa kontrola - informuje Elżbieta Grzyb, sekretarz miasta.
Dyrektor MOPR, zgodnie z procedurami, zawiadomił o swoich podejrzeniach prokuraturę.
- Prowadzimy postępowanie, na razie w sprawie, a nie przeciwko komuś konkretnemu. To początek śledztwa więc za wcześnie, aby mówić coś więcej na ten temat. Z tego, co wiem, chodzi o wyprowadzenie z kasy MOPR nawet 200 tys. zł - potwierdził nam Mariusz Koszuk, szef chełmskiego Ośrodka Zamiejscowego Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Na temat nieprawidłowości w swojej placówce dyrektor Waldemar Kozioł nie chciał z nami rozmawiać. Zasłaniając się prowadzonym przez prokuraturę postępowaniem, wspomniał jedynie o tym, że to wielka tragedia... Tym samym potwierdził, że w proceder zamieszana jest jedna z pracownic MOPR, która kilka tygodni temu popełniła samobójstwo. Na razie oficjalnie nikt nie chce potwierdzić, czy działała sama, czy też ktoś pomagał jej w defraudacji publicznych pieniędzy.
Inne artykuły:
Chełmska Stacja Ratownictwa Medycznego w gorączce!
Napisz komentarz
Komentarze