Kobieta twierdzi, że taka sytuacja ma miejsce nie po raz pierwszy, choć przyznaje też, że czasem warzywa są bez zarzutu.
- Rzodkiewka jest na przykład bardzo ładna, gruszki i jabłka też, pomidorki, ale ta kalarepa to po prostu coś okropnego. To wygląda jak pasza dla świń. Jak można coś takiego dawać dzieciom do jedzenia? - denerwuje się kobieta - Przecież to strasznie śmierdzi.
Na dodatek na opakowaniu nie było daty przydatności do spożycia. - A chyba być powinna - dodaje nasza Czytelniczka. - Kto bierze za to odpowiedzialność?
Syn kobiety, która zgłosiła się do naszej redakcji, jest uczniem Szkoły Podstawowej nr 5. Dostał woreczek z kalarepą ok. godz. 11 w poniedziałek. Ponoć już po południu warzywo nie nadawało się do zjedzenia. Gdy kobieta przyszła do naszej redakcji we wtorek rano, zawartość woreczka cuchnęła i gniła.
- Już w szkole dzieci kwestionowały zapach tej przekąski - dodaje nasza rozmówczyni. - Dlatego postanowiłam zgłosić to dyrekcji szkoły, a później do wydziału oświaty. Stamtąd poszłam do kuratorium.
Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie m.in. Augustyna Okońskiego, dyrektora wydziału oświaty. Jego wypowiedź znajdziecie w najnowszym numerze Super Tygodnia Chełmskiego.
Gorący temat!!!
Napisz komentarz
Komentarze