Mężczyzna upodobał sobie jeden z trawników przy Placu Gdańskim. Ponoć bez skrępowania śpi tam, zmienia garderobę i załatwia inne swoje potrzeby. Jak mówią mieszkańcy, przez niego miejsce to przestało być wizytówką miasta.
- Lepiej omijać ten plac z daleka, bo zarówno widok, jak i zapach tego pana, wręcz odrzuca - tłumaczy nasza Czytelniczka.
Mieszkańcy, jak twierdzą, wielokrotnie prosili o pomoc policję i straż miejską. Sęk w tym, że mundurowi nie bardzo mają powody do interwencji, a już na pewno nie mają podstaw do tego, aby usunąć "lokatora" na dłużej.
- Jeśli osoba bezdomna nie życzy sobie pomocy, to nie możemy jej do niczego zmusić. Dopóki swoim zachowaniem nie czyni nic złego, nie mamy podstaw do interwencji - tłumaczy Marek Huk, komendant chełmskiej straży miejskiej. - Za spożywanie np. alkoholu w miejscu publicznym zostanie ukarana mandatem, chociaż w tym przypadku i tak szanse na jego zapłacenie go są znikome.
Jak przekonuje komendant Huk, straż miejska może zabrać takiego delikwenta do izby wytrzeźwień lub przekazać policji, która umieści go w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych, ale przecież i tak po opuszczeniu tych instytucji bezdomny nadal będzie koczował "na mieście".
Więcej o problemie bezdomnych przeczytacie w najnowszym numerze Super Tygodnia Chełmskiego.
Napisz komentarz
Komentarze