Karol Tomaszewski wyjeżdża z miejscowości, w której obecnie mieszka, 24 sierpnia o godzinie 8. Ma do pokonania 1481 kilometrów.
- Planowo swój cel, czyli miasto Chełm, powinienem osiągnąć w sobotę, 2 września, około godziny 15. Wszystko może się jednak zmienić z powodu różnych warunków atmosferycznych czy też innych okoliczności - mówi pan Karol.
Czego obawia się podczas swojej wyprawy?
- Niczego - odpowiada. - Ten wyjazd traktuję jako przygodę, mój kolejny "głupi pomysł", który muszę zrealizować, a dzięki któremu mogę komuś pomóc. Moja żona czasami się złości, że zamiast odpocząć po pracy, zaraz za coś się chwytam. I nie zaprzeczam, to prawda. Życie jest zbyt krótkie, żeby roztrwaniać je na lewo i prawo... Pieniądze zarobimy od nowa i znów je wydamy. Życie jest tylko jedno i trzeba z niego korzystać, jak to tylko możliwe.
Do tej pory na rzecz Kamili Ślązak, której zdecydował się pomóc, uzbierał około 8500 zł,
- I myślę, że to nie koniec. Już rozmawiam z kolejnymi potencjalnymi sponsorami. Zainteresowanie jest, mogłoby być co prawda większe, ale jak na początek jest ok - przekonuje.
Pan Karol przez cały czas jest w kontakcie z Kamilą, wie na bieżąco, w jakim jest stanie, jak się czuje danego dnia. Oczywiście, gdy będzie w Polsce, chce się z nią spotkać.
Do swojego projektu podchodzi jak do nowej przygody, spontanicznie. Jednak część spraw trzeba było wcześniej ustalić i zaplanować.
Filmy z przygotowań znajdziecie TUTAJ
- Główne elementy trasy, jak: szpitale, posterunki policji czy ewentualne miejsca na nocleg już zaplanowałem. Wciąż czekam na rower. Ma dotrzeć do mnie lada dzień, wraz z całym ekwipunkiem. Będę spał głównie pod namiotem, który pożyczyłem od kolegi z wojska. Służyliśmy w jednej kompanii w 2 Pułku Rozpoznawczym w Hrubieszowie - opowiada. - Niestety, w moim rodzinnym i kochanym mieście nie mogę zostać długo, muszę wracać do domu do Holandii już w niedzielę. Rozpoczyna się gorący sezon w firmie, w której pracuję i ze względu na zajmowane stanowisko, muszę być w pracy.
Karol Tomaszewski w ostatnich dniach wydrukował koszulki dla sponsorów i patronów projektu. Oczywiście również dla samego siebie, ponieważ w ramach promocji, będzie zakładał je podczas swojej podróży.
Nasz rozmówca zapewnia, że to nie jest jego ostatni "projekt pomocowy".
- Jeszcze o mnie usłyszycie, to nie jest jednorazowa akcja. Podoba mi się pomaganie innym i to właśnie jest to, co w życiu chcę robić. Kolejną akcję charytatywną planuję na październik. Już na przełomie maja i czerwca wybieram się na Gibraltar, aby odwiedzić pomnik Gen. Władysława Sikorskiego. Byliśmy tam z rodziną na wakacjach, dlatego zamierzam tam powrócić. Mam już paru chętnych, którzy chcieliby przyłączyć się do mojej podróży. Znów pozyskam nowych sponsorów. Będę informował na bieżąco o moich pomysłach. Prowadzę kanał na YouTube, na którym wstawiam wideo z różnymi ważnymi i ciekawymi treściami na temat Kamili czy projektu, oraz stronę na Facebooku. Zapraszam do odwiedzania i udostępniania. Tam również dowiecie się więcej o całym projekcie - zachęca chełmianin.
W tym momencie, jak zaznacza, pomaga Kamili Ślązak, lecz nie zamierza zrezygnować z projektu, gdy uzbierana zostanie potrzebna kwota.
- Są setki innych osób, które również potrzebują pomocy. Jeśli jest możliwość, żeby pomagać, to dlaczego tego nie robić? Drodzy rodzice i wy zróbcie coś, czym zainspirujecie swoje dzieci. One na Was patrzą i biorą z Was przykład - apeluje.
Karol Tomaszewski w Holandii w miejscowości Zeewolde mieszka od kilku lat. Ma żonę Jolantę i syna Fabiana. Z Chełma wyemigrował kilka lat temu, ale wciąż rodzinne miasto jest mu bardzo bliskie. Wyjechał z Polski, podobnie jak inni, za pracą. Po powrocie z misji w Afganistanie pan Karol stracił pracę w wojsku. Zdecydował się poszukać zajęcia za granicą. I tak wylądował w Holandii. Nie było łatwo, jak mówi. Nawet chwilami dopadała go myśl, aby wrócić do Polski. Jednak został.
Napisz komentarz
Komentarze