Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Reklama MAREX

Patrzył, jak małżonka się wykrwawia

Jak ustalili śledczy, bił żonę, poniżał, robił jej nagie zdjęcia i szantażował. Gehenna trwała przez wiele lat. Na koniec dźgnął ją nożem w brzuch i na jej ciele położył bukiet róż. Potem podciął sobie żyły i wyskoczył z okna na trzecim piętrze. Przeżył. Właśnie rozpoczął się proces Przemysława K.
Patrzył, jak małżonka się wykrwawia

- Byłem niewiarygodnym idiotą, że nie umiałem traktować cię jak żonę. W domu zachowywałem się, jak na budowie – pisał do swojej żony Przemysław K., inżynier budowlany z Chełma.

W środę w Sądzie Okręgowym w Lublinie ruszył proces w sprawie głośnego zabójstwa przy ulicy Mickiewicza. Śledczy od początku nie mieli wątpliwości co do winy 43-latka. Grozi mu dożywocie.

Bił, poniżał i szantażował

On pracował jako inżynier budowlany, ona była pielęgniarką w zakładzie karnym. Nie byli szczęśliwym małżeństwem. Bardzo często dochodziło między nimi do kłótni. Śledczy ustalili, że Przemysław K. od około 10 lat znęcał się nad żoną Moniką. Bił ją, wyzywał, poniżał i robił mnóstwo nagich zdjęć. Szantażował, że pokaże je koleżankom, z którymi kobieta pracowała. W 2006 roku, po jednej z awantur, pobił ją. Interweniowała policja. Wówczas skończyło się tylko na ostrzeżeniach. Agresor obiecywał poprawę. Tak się jednak nie stało. W 2016 r., po kolejnym pobiciu, policjanci założyli małżeństwu K. niebieską kartę. Przemysław podejrzewał żonę o romans. Wyprowadziła się do matki. Monika postanowiła od niego odejść. Bała się jednak reakcji męża. W końcu złożyła pozew rozwodowy. Dzień później doszło do tragedii...

19 róż, 19 lat małżeństwa

Dramat rozegrał się 7 lipca ub. r. około godziny 18. Monika poszła do swojego mieszkania przy ulicy Mickiewicza, aby nakarmić koty. Męża miało wtedy nie być w domu, ale czekał na nią w środku.

Z akt sprawy wynika, że pomiędzy małżonkami doszło do kolejnej kłótni. Monika oświadczyła, że odchodzi od męża. Ten chwycił za kuchenny nóż i wbił jej w brzuch. 42-latka wykrwawiła się przed przyjazdem karetki pogotowia. Po zadaniu śmiertelnego ciosu Przemysław wyszedł jeszcze do pobliskiej kwiaciarni kupić bukiet. Po chwili wrócił do mieszkania i położył 18 białych róż i 1 czerwoną na wykrwawiającej się żonie. Miał być to symbol ich 19-letniego związku. Zaraz potem 43-latek próbował popełnić samobójstwo, podcinając sobie żyły w okolicy nadgarstka.

O tym, co wydarzyło się w bloku przy ul. Mickiewicza, dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Chełmie powiadomili znajomi małżeństwa. Poszli tam na prośbę rodziny. Zobaczyli 43-latka siedzącego w fotelu. Palił papierosa i pił piwo. Kiedy zobaczył gości, poderwał się z miejsca, podbiegł do okna i wyskoczył. Przeżył skok z trzeciego piętra.

W wyniku upadku Przemysław K. doznał jednak poważnych obrażeń: złamał obydwie nogi, rękę, miednicę oraz kręgosłup. Do tej pory nie wrócił do zdrowia. Porusza się na wózku. W środę do Sądu Okręgowego w Lublinie przywieziony został karetką ze specjalnego oddziału szpitalnego w zakładzie karnym w Łodzi.

Podejrzany od początku nie przyznawał się do winy. Twierdził, że to żona trzymała nóż i wbiła go sobie podczas szarpaniny. Biegli taką wersję zdarzeń wykluczyli. Ze względu na charakter sprawy, proces Przemysława K. toczy się za zamkniętymi drzwiami.

Jak udało się nam dowiedzieć w biurze prasowym Sądu Okręgowego w Lublinie, kolejne rozprawy zaplanowano na 6 i 7 września.

O tej zbrodni informowaliśmy Was TUTAJ


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaReklama Apostoł
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama