Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama Twój Agent Ubepieczenia

Przewoźnik domaga się rekompensaty za zniszczoną lokomotywę

We wtorek rano w szpitalu w Lublinie zmarła 14-letnia Paulina, poszkodowana podczas tragicznego wypadku na przejeździe przy ul. Metalowej. Ponad miesiąc walczyła o życie. Jej matka, kierująca autem zmiażdżonym przez pociąg, zginęła na miejscu. Tymczasem przewoźnik kolejowy domaga się rodziny ofiar odszkodowania za zniszczoną lokomotywę.
Przewoźnik domaga się rekompensaty za zniszczoną lokomotywę

W czwartek na zlecenie Prokuratury Rejonowej w Chełmie przeprowadzono sekcję zwłok dziewczyny, żeby ustalić, czy jej śmierć jest następstwem obrażeń po wypadku, czy zadecydowało o tym coś innego. Śledczy czekają na szczegółowe wyniki.

Dróżnikowi, który 4 kwietnia nie zamknął szlabanów, nadal grozi do ośmiu lat więzienia za spowodowanie wypadku kolejowego ze skutkiem śmiertelnym. Jak pisaliśmy, mężczyzna przyznał się do winy. Jest pod dozorem policji, ma zakaz opuszczania kraju, jest także zawieszony w wykonywaniu pracy w zawodach związanych z ruchem kolejowym.

Przypominamy, że do zdarzenia doszło 4 kwietnia około godziny 17.30. W tym czasie rogatki przy ul. Metalowej były podniesione. Pociąg osobowy, jadący z Lublina do Chełma, z ogromną siłą uderzył w toyotę yaris. Pchał ją przed sobą przez kilkadziesiąt metrów. Auto spadło z nasypu. W zmiażdżonym samochodzie zginęła 51-letnia chełmianka. Ciężko ranna została jej 14-letnia córka. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie walczyła o życie, przeszła poważne operacje, zbierano dla niej krew. Wiele osób o dobrych sercach odpowiedziało na apel przekazywany w mediach i na portalach społecznościowych. Niestety, we wtorek zmarła.

Policja zatrzymała 49-letniego dróżnika. Ustalono, że na służbie był trzeźwy. Potwierdził, że przyjął i odnotował w dokumentacji sygnał, iż ze stacji Zawadówka ruszył w jego stronę pociąg. Potem podobno poszedł na chwilę do toalety. Kiedy z niej wyszedł, usłyszał sygnał pociągu. Na zamknięcie rogatek było już jednak za późno...

Dróżnik to przeszkolony pracownik z około 20-letnim stażem. Podczas zeznań nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania. Cały czas trwa śledztwo w tej sprawie.

Tymczasem pojawiła się informacja, że kolej żąda od rodziny dotkniętej tragedią odszkodowania za uszkodzenie lokomotywy, w którą wjechała kobieta. W wypadku brał udział pociąg osobowy z taboru Interregio. Jak poinformowała nas rzeczniczka, spółka kolejowa nie występowała do nikogo o odszkodowanie, takimi sprawami zajmuje się ubezpieczyciel.

- Zgodnie z procedurami zgłosiliśmy sprawę do firmy, w której ubezpieczony był tabor. Co dalej się z tym dzieje, to już nie nasza sprawa - twierdzi rzeczniczka.

Sprawa bulwersuje mieszkańców, którzy wciąż są poruszeni tą tragedią. O komentarz do procedury odszkodowawczej poprosiliśmy chełmskiego adwokata Radosława Koszuka.

- Aby rozstrzygnąć, czy roszczenie Interregio jest słuszne, trzeba najpierw odpowiedzieć na pytanie, kto jest sprawcą wypadku. Co do zasady, pociągi i tramwaje także są pojazdami i uczestniczą w ruchu, w związku z czym wypadek z udziałem pociągu należy rozpatrywać analogicznie do wypadku z udziałem samochodu osobowego. Sprawcę wypadku każdorazowo ustala policja, ewentualnie przy sprawach skomplikowanych sąd, i dopiero po ustaleniu sprawcy można zgłosić roszczenie do ubezpieczyciela - wyjaśnia mecenas. - Jeżeli policja ustali, że sprawcą wypadku była pani kierująca samochodem, uważam, że roszczenie Interregio będzie zasadne i ubezpieczyciel powinien wypłacić odszkodowanie. Może ono być pomniejszone, jeżeli kierujący pociągiem w jakimś zakresie przyczynił się do wypadku, np. wjechał na przejazd ze zbyt dużą prędkością i miało to wpływ na zaistnienie wypadku. Jeżeli jednak okaże się, że pani kierująca samochodem nie zostanie wskazana jako winna wypadku, zaś winę będzie ponosił wyłącznie dróżnik, który nie zamknął szlabanów, w takim wypadku ubezpieczyciel na pewno odmówi wypłaty odszkodowania i w mojej ocenie roszczenie Interregio do ubezpieczyciela tej pani będzie niezasadne.

Adwokat Radosław Koszuk tłumaczy, że najpierw musi zostać ustalony sprawca całego zdarzenia, a potem wnoszone jest roszczenie.

- Kiedy sprawca zostanie ustalony przez policję, ewentualnie zapadnie prawomocny wyrok, wtedy zgłaszamy roszczenie do ubezpieczyciela sprawcy. W notatce policji z wypadku zawsze są wskazani uczestnicy i numery polis OC, stąd wiemy, do którego ubezpieczyciela się zwrócić. Ubezpieczyciel wszczyna postępowanie, przy czym ma obowiązek wypłacić odszkodowanie w terminie 30 dni, w sprawach skomplikowanych termin ten może być dłuższy, nie może jednak przekroczyć 90 dni, chyba że jednocześnie toczy się postępowanie karne - tłumaczy Koszuk. - Ubezpieczyciel oszacowuje wysokość szkody i proponuje nam wysokość odszkodowania. Jeżeli zgadzamy się z tą propozycją, sprawa się kończy, jeżeli jednak uważamy, że odszkodowanie powinno być wyższe, pozostałej kwoty możemy dochodzić przed sądem.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama