Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Stachniuk Optyk

Pomóżmy pani Oldze odnaleźć bliskich

Olga Przyjemska z Poznania szuka krewnych swojej praprababci. - Bardzo chciałabym poznać historię mojej rodziny. Dlatego poszukuję osób, które może także przechowują w swoim albumie rodzinnym zdjęcie Kazimiery i Jana Kupiczów. Może jesteśmy krewnymi...?- zachęca do kontaktu kobieta.
Pomóżmy pani Oldze odnaleźć bliskich

Kazimiera Teodozja Kupicz, z domu Olkiewicz, urodziła się w 1882 roku  w miejscowości Wielgie, obecnie w województwie kujawsko -pomorskim.

- Jest moją praprababcią. W wieku około 35 lat została uznana przez córki i męża za zaginioną i zmarłą. Dziś wiem, dlaczego większość jej ówczesnej rodziny nigdy się nie dowiedziała, że Kazia żyła i odeszła w Szczecinku w 1958 roku. Miała dwie starsze siostry, Pelagię oraz Mariannę. Niestety, historie ich rodzin są mi nieznane, a z powodu zmiany nazwisk po mężach, dziś odnalezienie ich żyjących potomków jest praktycznie niemożliwe - tłumaczy pani Olga.

Olga Przyjemska ma nadzieję, że dzięki nam i profilowi założonemu na Facebooku uda jej się odnaleźć rodzinę. Po praprababci pozostała jej stara fotografia...

Miłość przypieczętowali w Chełmie

Kazia wyszła za mąż za Jana Kupicza z zawodu szewca urodzonego w miejscowości Garbatówka, gm. Świerszczewo. Ślub wzięli w 1905 roku w Chełmie w kościele katolickim. Świadkami na ślubie byli 49-letni Jan Kiszowar, leśnik z miejscowości Podborcze oraz 22-letni Ignacy Szypowski, szewc z Chełma. Ślubu udzielił im ks. Bronisław Zakrzewski.

- Prapradziadek Jan Kupicz był wyznania prawosławnego, a Kazimiera katolickiego, przez co rodzice Kazi nie wyrażali się pochlebnie o tym związku. Tym bardziej, że ojciec Kazimiery - Stanisław Olkiewicz, był organistą w małym katolickim kościółku w Wielgie. Jako człowiek religijny z trudem przyjął decyzję córki. Mimo to zakochana para postawiła na swoim i zawarła związek małżeński - opowiada pani Olga.

W 1906 roku na świat przyszła Janina, pierwsza córka Kazimiery i Jana, którą rodzice ochrzcili w Warszawie w parafii Świętej Trójcy. Po ślubie para zamieszkała w Warszawie przy ul. Dobrej 28/4, jak wynika z aktu urodzenia Janiny. W 1908 roku, kiedy urodziła się ich druga córka Irena, wrócili do Chełma. Irena chrzczona była w towarzystwie Michała Czubkowskiego (56 lat) i Ignacego Lipożki (45 lat), którzy byli chełmskimi szewcami. Rodzicami chrzestnymi zostali Władysław Nowakowski i Maria Nowakowska. Sakramentu udzielił znany rodzinie ks. Bronisław Zakrzewski.

- Tu urywa się spójna historia moich prapradziadków. Jest to czas, kiedy rodzina wyjechała do miejscowości Próżany, znajdującej się na terenie dzisiejszej Białorusi. Tam Jan dostał pracę jako zarządca dworu u hrabiego, który - jak wynika z opowieści jego najmłodszej córki Reginy - miał na nazwisko Puskowski. Na zdjęciach z tego okresu dziadek występuje również w mundurze leśniczego, co może wskazywać, że zarządzanie dworem nie było jego jedynym zajęciem - tłumaczy nasza rozmówczyni.

Pamiątka od prababci

Między rokiem 1912 a 1913 w Próżanie na świat przyszła prababcia pani Olgi - Regina. To od niej Olga Przyjemska ma wspólne zdjęcie prapradziadków.

- Zdjęcie, jak przypuszczam, pochodzi z roku 1905 - wyjaśnia.

W latach 20-tych pani Kazimiera zaginęła. Rodzina przypuszczała, że w wyniku nieszczęśliwego wypadku utonęła na próżańskich bagnach. Od tego czasu jej córki Renia i Janina oraz mąż Jan żyli w przekonaniu, że bezpowrotnie stracili bliską im kobietę. Z tą świadomością też zmarli.

- Wersja ta przekazywana była w rodzinie przez blisko 65 lat - aż do roku 2006, kiedy wnuczka Kazi Halinka (córka Ireny) odnalazła moją rodzinę i uświadomiła nam, że z praprababcią żyły razem do 1958 roku w Szczecinku - opowiada pani Olga.

Jak się okazało, Kazia wcale nie utonęła na bagnach, tylko opuściła swoją rodzinę w Próżanie i wprowadziła się do zamężnej już córki Irenki w Słonimie. Dlaczego?

- Tego nie wiem. Kobiety tę tajemnicę zabrały ze sobą do grobów. Wiem jedynie, że jej najmłodsza córka - Renia, bardzo przeżyła tę rozłąkę. Zawsze opowiadała mi o swojej mamie, że "zginęła na bagnach". Niestety, nie dożyła odnalezienia nas przez Halinę, która odkryła przed nami prawdziwą historię Kazi i rodziny Kupiczów - dodaje pani Olga.

Dalsze losy rodziny skupiają się już tylko w regionie Próżany i Pierechreścia - terenów obecnej Białorusi. Tam również pani Olga prowadzi poszukiwania. Chciałaby, jak mówi, znaleźć akt urodzenia prababci Reginy - córki Kazi, w czym przeszkadza jej niestety białoruska biurokracja.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaReklama Apostoł
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama