Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu w czerwcu ubiegłego roku. Kilka dni temu mężczyzna został skazany przez sąd I instancji. Ma jeszcze prawo do odwołania się od wyroku.
Do zdarzenia, za które będzie musiał odpokutować, doszło 4 listopada 2016 r. Strażacy z PSP w Chełmie otrzymali zgłoszenie o godz. 15.40. Ogień zauważyły kobiety, które przechodziły drogą i zaalarmowały pozostałych mieszkańców.
Paliło się jedno z mieszkań parterowego budynku w miejscowości Bezek. Płomienie pojawiły się w mieszkaniu, które zajmował 57-letni samotny mężczyzna. Pożar szybko się rozprzestrzeniał i drewniana konstrukcja dachu stanęła w ogniu. Mieszkańcom nic się na szczęście nie stało i sami zdążyli opuścić swoje lokale, jeszcze zanim nadjechały służby ratownicze. Jedynie 57-latkowi strażacy pomogli wyjść z pomieszczenia.
- Kiedy przybiegłem gasić pożar, zobaczyłem, że na kuchni stoi opona, a właściciel podkładał jeszcze do ognia suche liście i patrzył, jak się pali. Na pytanie, co robi, odpowiedział, że suszy pranie – mówił nam zaraz po zdarzeniu jeden z sąsiadów 57-latka.
Właściciele pozostałych dwóch lokali tuż po pożarze skarżyli się, że 57-latek jest wyjątkowo uciążliwym sąsiadem, bo jak mówili: rzucał cegłówkami, hałasował w środku nocy, dobijał się do okien, a raz o trzeciej w nocy zrywał sufit w swoim mieszkaniu. Wzywali nawet policję.
Śledczy ustalili, że 16 września ub. r. 57-latek uderzył w plecy cegłą jednego z sąsiadów. Rzucił nią w mężczyznę, siedząc na dachu. Dzień później umyślnie dokonał uszkodzenia auta sąsiadów - wybił w nim szybę. Kierował też pod ich adresem groźby karalne, a nawet ponoć w październiku straszył... podpaleniem domu.
Za sprowadzenie niebezpieczeństwa na inne osoby groziło mu nawet do 8 lat pozbawienia wolności.
Napisz komentarz
Komentarze